wtorek, 9 sierpnia 2016

Z dziada pradziada...

  Sztuczne światło nie pokazuje prawdziwych barw


Moja myśl na początek, wyjaśnię na koniec.

     Dziś trochę o przekazywaniu wartości swoim dzieciom. Czy zastanawialiście się jak ważną rolę pełnią rodzice w przekazywaniu światopoglądu, wiary, systemu wartości? Do pewnego wieku bliskie dzieciom dorosłe osoby pokazują im różne prawdy o świecie, na swoim przykładzie. Dzieci widzą co znaczy szacunek do innych ludzi, widzą jak się zwracać w różnych sytuacjach, uczą się odwagi lub chowania się, uczą się lęków, uczą jak wygląda rodzina, jakie są granice tolerancji dla ich rodziców. Kiedyś było jasne, że wiara przechodzi z pokolenia na pokolenie, sprawdzona przez dziadków i pradziadków. Sprawdzona i sprawdzająca się ponieważ dzieci potrzebują wyrazistych wzorców, a nie rozmycia pojęć.
Przeróżne rzeczy młody człowiek obserwuje w domu rodzinnym, także formy i treści duchowości -podejście do religii, wiary, praktykowanie lub jego brak...
Wielu rodziców myśli że duchowości nie można nauczyć, że dziecko dorośnie i samo sobie wybierze w co zechce wierzyć. I to by było mądre podejście, gdyby chodziło wyłącznie o teorie naukowe. Tylko że duchowości nie da się sprowadzić do twierdzeń teoretycznych. Zamiast przekazywać prawdy wiary dorośli przekazują kłamstwa powtarzane w mediach, że to tolerancja jest święta, świętsza niż religie. To jest wielkie rozmycie definicji tolerancji oraz tego, co znaczy że człowiek jest dobry. Tylko co to jest ta dobroć, skoro inaczej definiuje ją islamista, inaczej chrześcijanin...Takie ogólniki nie wystarczą by być dla dziecka przewodnikiem po trudnym świecie wielu prawd i półprawd. Czy naprawdę warto narażać młodych ludzi na wieczne poszukiwania, nierzadko bolesne?

     Żyjemy w czasach duchowej atrapy, gdzie sondaże mówią -mamy wielu katolików w Polsce, (przyznają się, że wierzą, ale nie praktykują), a naprawdę mamy kłamców którzy nie chcą się przyznać, że duchowość zajmuje w ich życiu przedostatnie miejsce. Nie dlatego, że nie są w stanie jej doświadczać,ale dlatego że nie chcą poznawać prawd wiary i religii. Niektórzy wypowiadają się o czymś o czym nie mają pojęcia, bo nie chcą tego pojęcia mieć. Poznawanie wymaga wysiłku stawania w prawdzie, to nie jest wygodne. Łatwiej siebie postawić jako źródło prawdy.
Są tacy rodzice, którzy sami dryfując między różnymi filozofiami, duchowościami, nie angażują się w żaden system wartości i taki chaos przechodzi na ich dzieci. Pokazują złudną możliwość połączenia rzeczywistości które nie przystają do siebie w żadnym stopniu. Weźmy katolicyzm i jogę (o czym piszę tu https://milosc-wiersze-cytaty.blogspot.com/2016/08/czyrzeczywiscie-potrzebujemy-medytacji.html
Co można zobaczyć w sztucznym świetle wielu możliwych prawd, tolerancji która toleruje wszystko?