Sztuczne światło nie pokazuje
prawdziwych barw
Moja myśl na początek, wyjaśnię na
koniec.
Dziś trochę o przekazywaniu wartości
swoim dzieciom. Czy zastanawialiście się jak ważną rolę pełnią
rodzice w przekazywaniu światopoglądu, wiary, systemu wartości? Do
pewnego wieku bliskie dzieciom dorosłe osoby pokazują im różne
prawdy o świecie, na swoim przykładzie. Dzieci widzą co znaczy
szacunek do innych ludzi, widzą jak się zwracać w różnych
sytuacjach, uczą się odwagi lub chowania się, uczą się lęków,
uczą jak wygląda rodzina, jakie są granice tolerancji dla ich
rodziców. Kiedyś było jasne, że wiara przechodzi z pokolenia na
pokolenie, sprawdzona przez dziadków i pradziadków. Sprawdzona i
sprawdzająca się ponieważ dzieci potrzebują wyrazistych wzorców,
a nie rozmycia pojęć.
Przeróżne rzeczy młody człowiek
obserwuje w domu rodzinnym, także formy i treści duchowości
-podejście do religii, wiary, praktykowanie lub jego brak...
Wielu rodziców myśli że duchowości
nie można nauczyć, że dziecko dorośnie i samo sobie wybierze w co
zechce wierzyć. I to by było mądre podejście, gdyby chodziło
wyłącznie o teorie naukowe. Tylko że duchowości nie da się
sprowadzić do twierdzeń teoretycznych. Zamiast przekazywać prawdy
wiary dorośli przekazują kłamstwa powtarzane w mediach, że to
tolerancja jest święta, świętsza niż religie. To jest wielkie
rozmycie definicji tolerancji oraz tego, co znaczy że człowiek jest
dobry. Tylko co to jest ta dobroć, skoro inaczej definiuje ją
islamista, inaczej chrześcijanin...Takie ogólniki nie wystarczą by
być dla dziecka przewodnikiem po trudnym świecie wielu prawd i
półprawd. Czy naprawdę warto narażać młodych ludzi na wieczne
poszukiwania, nierzadko bolesne?
Żyjemy w czasach duchowej atrapy,
gdzie sondaże mówią -mamy wielu katolików w Polsce, (przyznają
się, że wierzą, ale nie praktykują), a naprawdę mamy kłamców
którzy nie chcą się przyznać, że duchowość zajmuje w ich życiu
przedostatnie miejsce. Nie dlatego, że nie są w stanie jej
doświadczać,ale dlatego że nie chcą poznawać prawd wiary i
religii. Niektórzy wypowiadają się o czymś o czym nie mają
pojęcia, bo nie chcą tego pojęcia mieć. Poznawanie wymaga wysiłku
stawania w prawdzie, to nie jest wygodne. Łatwiej siebie postawić
jako źródło prawdy.
Są tacy rodzice, którzy sami dryfując
między różnymi filozofiami, duchowościami, nie angażują się w
żaden system wartości i taki chaos przechodzi na ich dzieci.
Pokazują złudną możliwość połączenia rzeczywistości które
nie przystają do siebie w żadnym stopniu. Weźmy katolicyzm i jogę
(o czym piszę tu
https://milosc-wiersze-cytaty.blogspot.com/2016/08/czyrzeczywiscie-potrzebujemy-medytacji.html
Co można zobaczyć w sztucznym świetle
wielu możliwych prawd, tolerancji która toleruje wszystko?